Dlaczego Europa i Ameryka Łacińska potrzebują się wzajemnie?

BRUKSELA – Wielobiegunowy świat, w którym żyjemy, jest coraz bardziej niebezpieczny i nieprzewidywalny, ale stosunki handlowe nadal mają w nim ogromne znaczenie. Nie można ich jednak oddzielić od geopolityki. Wielu Europejczyków długo wierzyło, że to możliwe, ale rosyjska wojna napastnicza przeciwko Ukrainie uwypukliła zagrożenia związane z uzależnieniem Unii Europejskiej od rosyjskiego gazu i uzmysłowiła nam, że to podejście jest już nie do utrzymania.

Jeśli UE chce być uznawana za prawdziwy podmiot geopolityczny, wzmacnianie naszej wewnętrznej jedności nie wystarczy. Musimy również na nowo skalibrować swój kompas strategiczny, spójniej wykorzystując nasze instrumenty polityczne i gospodarcze oraz skuteczniej rozpoznając nie tylko zagrożenia, ale też możliwości. Dlatego od początku mojej kadencji przekonuję, że Europa musi wzmocnić swoje więzi z krajami Ameryki Łacińskiej i Karaibów.

Aby dokonać skoku jakościowego, którego potrzebujemy, będziemy musieli wzmocnić dialog polityczny na najwyższym szczeblu. Aby jednak nasze starania były wiarygodne, musimy również ukończyć modernizowanie istniejących układów o stowarzyszeniu z Meksykiem i Chile, podpisać wynegocjowane porozumienie zastępujące umowę z Kotonu z krajami Afryki, Karaibów i Pacyfiku, ratyfikować układ o stowarzyszeniu z krajami Ameryki Centralnej i sfinalizować umowę UE-Mercosur.

Chociaż handel odgrywa ważną rolę we wszystkich tych umowach, żadna z nich nie może być postrzegana jedynie jako układ handlowy. Najbardziej złożona jest umowa z Mercosurem, którą negocjujemy od ponad dwudziestu lat. "Dwadzieścia lat to nic", jak mówi Carlos Gardel w swoim tangu, ale w tym przypadku negocjacje trwają już zbyt długo.

Podczas wizyty w Ameryce Południowej w ubiegłym miesiącu miałem okazję spotkać się z przywódcami Argentyny, Paragwaju i Urugwaju, który obecnie sprawuje rotacyjne przewodnictwo w Mercosurze. Niedawno gratulowałem nowo wybranemu prezydentowi-elektowi Brazylii Luizowi Ináciowi Luli da Silvie jego zwycięstwa. We wszystkich tych rozmowach głównym tematem była umowa UE–Mercosur. Starałem się przekazać tym przywódcom, że bardzo żywa jest polityczna wola sfinalizowania tego wzajemnie korzystnego porozumienia.

Termin „strategiczny” jest wprawdzie nadużywany. Jednak do umowy UE-Mercosur pasuje idealnie. Choć niektórzy nie zgodziliby się z tym, powołując się na występowanie konfliktu interesów, istnieją przekonujące argumenty przemawiające za sfinalizowaniem tego porozumienia.

Po pierwsze umowa UE-Mercosur jest znacznie więcej niż tylko umową handlową. To instrument na wskroś polityczny, który dzięki wspieraniu dialogu i współpracy pozwoliłby na przypieczętowanie strategicznego sojuszu między dwoma regionami – regionami, które należą do najściślej ze sobą powiązanych na świecie pod względem interesów i wartości oraz które łączy zbliżona wizja społeczeństwa.

Ponadto po obu stronach Atlantyku zamierzamy wzmacniać naszą strategiczną autonomię i zwiększać naszą odporność gospodarczą poprzez redukowanie nadmiernych zależności. Autonomia nie oznacza jednak izolacji. Oznacza raczej dywersyfikację łańcuchów wartości, co z kolei wymaga współpracy z wiarygodnymi partnerami gospodarczymi i politycznymi.

Umowa między UE a Mercosurem, łącząca dwa spośród największych bloków handlowych na świecie – liczące łącznie ponad 700 mln osób – byłaby największą umową handlową, którą UE kiedykolwiek zawarła. Byłaby to również pierwsza kompleksowa umowa handlowa Mercosuru i wzmocniłaby jego integrację.

Wspólne przepisy otworzyłyby drzwi między naszymi dużymi rynkami i stworzyłyby realne możliwości dla przedsiębiorstw z obu stron, wspierając tworzenie wysokiej jakości miejsc pracy w Europie i Ameryce Łacińskiej. Ponieważ występuje między nami asymetria gospodarcza, umowa przewiduje stopniowe otwieranie handlu, tak aby dać odpowiednim sektorom czas na modernizację i na osiągnięcie konkurencyjności.

Kraje Mercosuru chcą więcej eksportować do Europy, ale nie chcą zostać sprowadzone do roli eksporterów zasobów wydobywczych. Zamierzają rozwijać swoje zdolności produkcyjne i eksportowe, zwiększając wartość swoich zasobów naturalnych dzięki innowacjom i technologiom, a jednocześnie przestrzegać surowych norm społecznych i środowiskowych.

Trzecim argumentem przemawiającym za umową UE-Mercosur jest jej potencjał przyspieszenia działań w dziedzinie klimatu i ochrony środowiska. Porozumienie polityczne osiągnięte przez UE i Mercosur w 2019 r. było bowiem jednym z pierwszych porozumień tego typu, które zawierało odniesienie do porozumienia klimatycznego z Paryża. Europa ma jednak wątpliwości co do siły tego zobowiązania, zwłaszcza w świetle coraz szybszego wylesiania się Amazonii w ostatnich latach. Niektórzy Europejczycy twierdzą, że jedynym wiarygodnym rozwiązaniem byłoby autonomiczne prawodawstwo UE. Nie możemy jednak jednocześnie izolować się i zmieniać świata. Naszym ramom regulacyjnym musi towarzyszyć aktywniejszy międzynarodowy dialog i współpraca, z naciskiem na uściślenie wspólnych zobowiązań i budowanie bardziej zrównoważonych łańcuchów wartości.

Nowo wybrany prezydent Lula wyraził jednoznaczną chęć obrony brazylijskiej demokracji, uzdrowienia ran społeczeństwa, wspierania sprawiedliwości społecznej i pobudzania gospodarki, a jednocześnie przeciwdziałania zmianie klimatu i wylesianiu się Amazonii. Umowa z UE wsparłaby te dążenia, umożliwiając wymianę wiedzy, zaostrzenie norm, wzmocnienie ochrony środowiska i zrównoważone sposoby produkcji. Strona europejska zaproponuje dodatkowy instrument określający nasze wspólne zobowiązania na rzecz zrównoważenia środowiskowego.

I wreszcie – umowa UE–Mercosur nie jest końcem, lecz początkiem. Stanowi punkt wyjścia wspólnej drogi i tworzy ramy instytucjonalne niezbędne do ułatwienia współpracy w wielu dziedzinach będących przedmiotem wspólnego zainteresowania, poczynając od ochrony praw człowieka i zrównoważonego rozwoju, a kończąc na uregulowaniu gospodarki cyfrowej i walce z przestępczością zorganizowaną. Umowa ta pobudzi stosunki nie tylko między naszymi rządami i instytucjami, ale także między naszymi parlamentarzystami, podmiotami społeczeństwa obywatelskiego, przedsiębiorcami, studentami, uczelniami, naukowcami i twórcami.

Czas porzucić działania na krótką metę. W świecie gigantów UE i Mercosur razem reprezentują zaledwie 10 % ludności świata i 20 % światowego PKB. Jeżeli Europa i Mercosur chcą być wpływowe, umowa handlowa między nimi to imperatyw strategiczny. Brazylijskie przewodnictwo w Mercosurze i hiszpańska prezydencja UE, które rozpoczną się w drugiej połowie 2023 r., są doskonałą okazją, aby nadać stosunkom UE–Mercosur potrzebny im impuls.